Zakupy internetowe - gdzie w tym roku robię zakupy?

Przepraszam was moi Kochani, ale dziś nie będzie o ziołach. Dziś będzie zupełnie nie w temacie. Zbliżają się Mikołajki, zaraz potem święta. Grudzień to czas zakupów, wypieków,  świątecznych życzeń, zadumy... przynajmniej u mnie tak jest. Własnie na zadumę mnie dziś wzięło ;)



Kilka dni temu umówiłam się z koleżanką na lampkę wina. Wracając do domu mijałyśmy pewną kobietę, która zawsze stoi w tym samym miejscu i sprzedaje kwiaty. Kupiłam od niej bukiet zmarzniętych kwiatów. Gdy odeszłyśmy koleżanka zdziwiona zapytała: "Serio potrzebne Ci te kwiatki? Na wesele idziesz?". Wkurzyła mnie tym, bo ja zawsze kupuję u tej pani kwiaty kiedy obok niej przechodzę bez względu na to czy ich potrzebuję czy nie, ona stoi w tym samym miejscu od lat!

A historia jest taka, być może też ją kiedyś czytaliście:


Pewien starzec codziennie przychodził na skrzyżowanie, rozkładał stare krzesełko i sprzedawał jajka. Niestety, ze względu na to jak wyglądał, rzadko kiedy udawało mu się sprzedać wszystkie. Któregoś dnia podeszła do niego schludnie ubrana kobieta i zapytała, po ile sprzedaje jajka. Mężczyzna grzecznie odpowiedział, że za sztukę bierze 0,5 zł. Elegancka klientka najwidoczniej stwierdziła, że może się targować dlatego szybko powiedziała:

Wezmę 6 jajek za 2,5 zł, albo sobie pójdę

Chciała wywrzeć presję na starcu, który bez wzruszenia powiedział, że kobieta może wziąć jajka w takiej cenie, jaką sobie zażyczy.

Być może będzie to dobry początek, ponieważ dzisiaj nie byłem w stanie sprzedać ani jednej sztuki

Mimo tego, że zachowanie kobiety sprawiło mu przykrość, starszy pan cały czas był miły i próbował widzieć pozytywy tej sytuacji.

Niewzruszona kobieta, wzięła 6 jajek w cenie, którą zasugerowała i z zadowoleniem odeszła
Na jej twarzy malowało się uczucie wygranej. Wsiadła do swojego eleganckiego samochodu i pojechała się do restauracji na kolację. Wieczór spędziła wraz z przyjaciółmi, zamawiała duże porcje dań, z czego i tak większość zostawiła. Kiedy przyszedł czas, aby zapłacić rachunek, podeszła do kelnera i uregulowała płatność. Rachunek wyniósł ją 140 złotych, ale stwierdziła, że zostawi pracownikowi 10 złotych napiwku.

Ten incydent z pewnością był zupełnie normalny dla właściciela knajpy, ale bolesny dla staruszka sprzedającego jajka.
Dlaczego pokazujemy, że mamy władzę, kiedy kupujemy od potrzebujących? Dlaczego jesteśmy hojni dla tych, którzy tak naprawdę wcale nie potrzebują naszej ofiarności?

Mocno chwyciła mnie za serce ta historia. Przechadzając się po mieście często widzę starsze osoby stojące z kwiatami, jajkami, ziołami. Prawie zawsze od takiej babci czy dziadka coś kupuję. Wiem, że dla wielu z takich ulicznych sprzedawców to jedyne źródło utrzymania. Serce mi się kraja jak widzę, że ktoś stoi pół dnia żeby zarobić kilka groszy. Wiem, że możecie się ze mnie śmiać, że się nad kimś lituje czy coś, ale wychodzę z założenia, że karma wraca, że nigdy nie wiadomo co nam się w życiu przytrafi, być może kiedyś sama będę w takiej sytuacji i być może też mi ktoś pomoże.

Wiecie co jest najsmutniejsze? Że wśród tylu moich znajomych mam tylko jedną koleżankę, która myśli podobnie jak ja. Obie czynnie wspieramy akcje charytatywne, kupujemy warzywa od lokalnych producentów albo na straganach (nie w marketach!), wśród naszych znajomych mamy krawcową, bartnika i stolarza. Kiedy potrzebuję sukienkę na wesele idę do krawcowej, jak zmieniam meble - znajomy stolarz mi je robi, a miód kupuję tylko od znajomego bartnika! Wspieram ich, bo wiem, że mogę... naprawdę aż tak nie zbiednieję jak kupię czasem coś drożej. Wiadomo, w tych dużych molochach jest taniej, zamiast 200 zł za sukienkę mogę zapłacić 80 w sieciówce, zamiast miodu za 30 zł w Biedronce mogę kupić taki za 15 zł itd... 

Niestety przykre jest to, że mali przedsiębiorcy mają w tym kraju coraz gorzej. Upadają sklepiki (u mnie na osiedlu już 3 w tym roku zbankrutowały), rozwijają się markety, w których jest wszystko tanio i w dużych ilościach, a to wszystko zbudowane na naszych garbach!(kto pracuje na kasie w supermarkecie wie o czym mówię). 

Zatem gdzie w tym roku robię zakupy świąteczne?

Warzywa, owoce, jajka kupuję od przekupek na targu, miód u znajomego bartnika, w małych sklepach internetowych kupuję kosmetyki.

Zachęcam was moi drodzy do wspierania lokalnych producentów, kupowania czasem w małych sklepach, a nie u gigantów, bo taniej! ;) Giganci sobie poradzą, a przy tym wykorzystają swoich pracowników do cna, natomiast dzięki waszym zakupom u tych małych komuś będzie lżej na święta ;)


Komentarze

Prześlij komentarz